piątek, 18 marca 2016

P.Shine - czyli cud w ratowaniu paznokci.

Hejka !


Od jakiegoś czasu zmagałam się z wielkim problemem z paznokciami. Łamały się niesamowicie. Kupowałam kolejne odżywki, kolejne specjalne lakiery, i kolejny miliony monet wychodziły z mojego portfela. Efekt? Paznokcie tragedia, w portfelu pustki, z szafki wysypujące się odżywki.

Mimo braku planów na sylwestra, postanowiłam wybrać się do kosmetyczki coś z nimi zrobić. W końcu nie muszę wychodzić na mega imprezę aby pięknie wyglądać, prawda?

Zasiadłam wygodnie na fotelu, w pełni zrelaksowana ( uwielbiam jak ktoś się Mną zajmuje) i proszę o hybrydę. Pani spojrzała na moje paznokcie i oznajmiła że nie ma mowy. Tzn może ktoś mi zrobi, ale ona ręki do tego nie przyłoży. Zaproponowała "Manicure Japoński". Wiedziałam że gorzej być nie może i zgodziłam się.

Czy wiedziałam co to jest ? Nie. Ale że nie była to pierwsza Moja wizyta w tym gabinecie, bez wahania się zgodziłam.

Pani wyciągnęła magiczne pudełeczko i rozpoczęła się zabawa.

Muszę wam przyznać się do czegoś. Nie jestem osobą która regularnie korzysta z zabiegów w gabinetach i salonach piękności więc nie mogę porównać tego zabiegu do jakiś innych. Mogę powiedzieć tylko jedno. To była najlepsza decyzja w Moim życiu.

Jeśli masz problemy z paznokciami, nie wahaj się!
Szkoda czasu i pieniędzy na kolejne odżywki, lakiery i mazidła. Nie ma co marnować miejsca na pułkach.
Manicure Japoński rozwiąże twoje problemy.
Ps. Jak już wspominałam nie jestem nie jestem type biegającym po salonach kosmetycznych. Oczywiście pewnie gdyby było mnie na to stać tak by było, ale trzeba radzić sobie jak można. Po powrocie do domu, poczytałam, poszperałam i zamówiłam. Zamówiłam własny zestaw do Japońskiego mani. Nigdy więcej żadnych odżywek !